Pasja łączy twórczość, wyzwania i romantyzm – nawet ten sentymentalny; konkretność, twardość – nawet tę upartą oraz marzenia po nierealność.

Pasja to moc. Od początku życia salezjańskiego  towarzyszyło mi zdanie Księdza Bosko: Wystarczy, że jesteście młodzi, abym Was bardzo kochał. Wtedy nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo jest ono tożsame ze zdaniem studia di farti amare - spraw, aby Cię pokochano, umieszczonym na krzyżu, który salezjanie otrzymują w czasie ślubów wieczystych, a zapisanym przez Księdza Bosko w 45. rocznicę powstania Oratorium.

Pasja jest moim słowem w każdym jego wymiarze.
Caritas Christi urget nos. [...]

Biblioteka Grottammare

30 września 2023

​Koincydencja

​Czasami zdarza się, że przypadkowe miejsca i przedmioty stają „naszymi”, takim naszym światem. Pojawiają się, a często i zostają zupełnie przypadkiem. Wspominałem o tym w Złotym wieku na plaży, pisząc o katedrze w Akwizgranie czy książkach, które czytałem na plaży.

Plaża w Grottammare stała w pewien sposób biblioteką. Co roku pochłaniam tam kilka książek, dzieląc się czasami swoimi przemyśleniami, jak to zrobiłem choćby w Prztyczku w nos, czy pisząc 10 lat temu Nieosamotnioną bliskości.

Kolejny przypadek?

Podobno nie ma przypadków. Na plażę do Grottammare przyprowadził mnie ciąg wydarzeń zaczynając od asystencji Bogusia w Faenzy w 1988 roku, przez jego znajomych z tamtejszego oratorium aż po pierwsze wakacje w 2000 roku. Podczas tych pierwszych wakacji jeszcze nie mailem ze sobą książek, zbyt dużo było niewiadomych. Bo nas wtedy 6 osób w tym zaprzyjaźniona rodzina i 3 współbraci.

Sny

Dla wszystkich żyjących duchowością salezjańską przyszły 2024 rok będzie szczególnym wspomnienie snu Księdza Bosko sprzed dwustu lat. Tamten sen był  proroczy, o czym nie raz opowiadał sam Ksiądz Bosko. Szczególnym świadectwem są słowa wypowiedziane po mszy świętej w kościele Serca Jezusowego w Rzymie. Sen, zjawisko badane i niezbadane. Niektórzy przywiązują do snów nadmierną uwagę. Książka pod tytułem „Wyprzedaż snów” [1], nie ma nic z sennika, choć znajdziemy w niej kilka opisów snów. Opowieść zaskoczyła mnie bardziej, niż przypuszczałem. Wziąłem ją z polecenia, ale z tym też bywa różnie. O gustach się przecież nie dyskutuje. Już pierwsze strony poruszyły mnie opisem miejsc, które znałem tak dobrze. To były miejsca, w których nie tylko bywałem, ale które były moim domem, miejscami codziennymi.

Trudno mi było przypomnieć sobie, kiedy się tam wprowadziłem; pamięć bywa zawodna, ale urzędy i cyfryzacja potrafią przypomnieć wszystko, albo prawie wszystko. Czasami to jest dobre, a czasami niestety nie, bo nie pomaga rozstać się z czymś wstydliwym lub bolesnym. Na elektronicznym dowodzie osobistym znalazłem informację, że zostałem na stałe zameldowany na Tynieckiej we wrześniu 1986 roku.

Kraków

Miło było włóczyć się po Krakowie, po znanych miejscach, czasami wspominając, jak się zmieniały. Czasami odkrywałem nowe miejsca, przeszukując w myśli albo Internecie, gdzie autorka je wynalazła. Spacerowałem po Krakowie, który się zmienia, choć pozostaje ten sam. Wyszukiwałem znane obrazy albo wyobrażałem sobie to, co opisano, próbując umieścić wyobrażenia obok obrazów, które znałem z tej samej ulicy albo dzielnicy.

W książce przy całym realizmie wielu miejsc i postaci opisano ciąg pozytywnych rozwiązań i doświadczeń. Trochę jak w naszych marzeniach, w których nawet najtrudniejsze sytuacje potrafimy rozwiązać i wychodzić obronną ręką z każdych opresji. W życiu wielokrotnie byłem nazywany „niepoprawnym optymistom” albo tylko „optymistom” i dobrze mi z tym. Skoro mam problem do rozwiązania, to po co mam się smucić, by mieć dwa zmartwienia. Lepiej pozytywnie popatrzeć i poszukać rozwiązania, a jak go nie ma, trudno czasami musimy przyjąć też nasze ograniczenia, a nawet porażki.

Optymizm

Wiosną 2023 roku byli na rekolekcjach w Polsce studenci, salezjanie z Rzymu. W tej grupie, liczącej ponad trzydziestu ludzi, nie było ani jednego Włocha. Rozmawiałem niedawno z jednym z Polaków, uczestników, a nawet organizatorów tych rekolekcji, który powiedział, że wspominając wyjazd, na przykład Hindusi, podkreślali trzy rzeczy z tego pobytu. Po pierwsze: pobożność ludzi, których widzieli w różnych sytuacjach, także podczas zwiedzania świątyń. Po drugie: czystość i porządek. Po trzecie ogrom cierpienia. Wszędzie ślady męczeństwa, śmierci, walki itd. Mówią: nawet Matka Boża na Jasnej Górze na przecięte oblicze.

Cóż taka nam się trafiła historia i tego nie zmienimy, ale czasem trochę więcej pozytywnego myślenia byłoby nam wszystkim potrzebne. Nie jesteśmy smutnymi ludźmi, nie chce też, żebyśmy nagle zaczęli się pusto uśmiechać. Przydałoby się jednak popatrzeć bardziej przyjaźnie na ludzi i optymistyczniej na rzeczywistość.

Czasami przywołuję na pamięć słowa często powtarzane przez moją babcię, która każdy plan na przyszłość, choćby wyprawę na grzyby poprzedzała stwierdzeniem: „jak Bóg da” to jutro pójdziemy. Było w tym tyle samo optymizmu co zgody na niepowodzenie bez bólu z ewentualnej przegranej.

Biblioteka wyobraźni

Tak Biblioteka z Grottammare wzbogaciła moją bibliotekę wiedzy i wyobraźni o kolejne przeczytane książki. Wędrowanie po Krakowie, przedwojennej Warszawie, małym miasteczku niedaleko stolicy czy rozwiązywanie amerykańskiego kryminału przenosiło mnie w różne miejsca i sytuacje. Wędrowanie po ludzkich radościach i upadkach, po sytuacjach nie do rozwiązania i tych, które szczęśliwie prawie same się rozwiązywały, dawało mi oddech i nową perspektywę widzenia codzienności.

[1] Marzena Rogalska. Wyprzedaż snów. Kraków 2016.

Rzym, dn. 30 września 2023
[Fot. Dariusz Bartocha sdb]

Skip to content