Pasja łączy twórczość, wyzwania i romantyzm – nawet ten sentymentalny; konkretność, twardość – nawet tę upartą oraz marzenia po nierealność.

Pasja to moc. Od początku życia salezjańskiego  towarzyszyło mi zdanie Księdza Bosko: Wystarczy, że jesteście młodzi, abym Was bardzo kochał. Wtedy nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo jest ono tożsame ze zdaniem studia di farti amare - spraw, aby Cię pokochano, umieszczonym na krzyżu, który salezjanie otrzymują w czasie ślubów wieczystych, a zapisanym przez Księdza Bosko w 45. rocznicę powstania Oratorium.

Pasja jest moim słowem w każdym jego wymiarze.
Caritas Christi urget nos. [...]

Unikat wśród demoludów

31 lipca 2020

Wywiad

Posłuchałem rozmowy Roberta Mazurka i Piotrem Metzem z cyklu Mazurek słucha opatrzonej tytułem Piotr Metz, Beatlesi i środowisko muzyczne Krakowa [1]. W pierwszych zdaniach redaktorzy powędrowali od soboty 18 lipca 2020, daty emisji, do roku 1965, kiedy to Piotr Metz jako ośmioletni chłopak zastał zaciągnięty przez swojego wujka na film Richarda Lestera o Beatlesach.

Choć nie miał ochoty na oglądanie filmu, który konkurował z oglądaniem meczu w piłkę nożną, po seansie rozpoczęła się jego wielka miłość do The Beatles. Pierwszym aktem tego zakochania się było zakupienie pocztówki dźwiękowej z utworem „Help”.

Pocztówki dźwiękowe?

Redaktor Mazurek poprosił o wyjaśnienie co to takiego pocztówka dźwiękowa i na czym można było z niej słychać muzyki? W odpowiedzi padła słynna nazwa gramofonu Bambino. Przypomniałem sobie pierwszy gramofon w naszym mieszkaniu, choć niestety niedziałający i jakoś nie dawało się go naprawić. Można go było znaleźć po otwarciu górnej klapy w radiu, w którego zdjęcie umieściłem powyżej.

Swoją drogą budziło ono dziecięcą fascynację. Po włączeniu wydawało w miarę głośny stuk i powoli rozjaśniała się tablica z nazwami wielu miast. Pokręcanie gałką pozwalało na komponowanie różnych dźwięków, może nie tak jak robią to dzisiejsi didżeje i oczywiście nie można było tego robić, jak rodzice byli w domu.

Natomiast przypominam sobie, że ile razy wybieraliśmy się w odwiedziny do dziadków, to właśnie tam znajdowałem i Bambino, i sporą kolekcję płyt, a wśród nich wiele pocztówek dźwiękowych. Wyglądały jak trochę większe tzw. widokówki. Część z nich ozdobiona była bukietami kwiatów i tekstem z najlepszymi życzeniami.

Oczywiście na odwrocie te życzenia były odręcznie napisane, widniał też adresat i adres. Natomiast w czasie rozmowy dowiedziałem się, że redaktor Metz następnego dnia po filmie pobiegł na Grodzką pod 5, by tam w bramie zakupić sobie taką pocztówkę, a właściwie poprosić o nagranie. Wszystko to było w Krakowie. To był fenomen. Można było wybrać sobie grafikę i utwór i za kilka minut stawało się posiadaczem utworu. Według redaktora Metza dostępne było całe bogactwo muzyki, która docierała tu praktycznie z całego świata. To jest ten ewenement wśród demoludów.

Mieliśmy szczęście

Podobnie możemy oceniać telewizyjny czy radiowy  Kabaret Starszych Panów. Wiemy, że treści w kabaretach poza tym, że zwykle budzą uśmiech, mogą być różnych lotów. Te były na wysokim poziomie literackim i z niebanalną treścią. Wreszcie całe lata emitowano Teatr Telewizji, kolejny element w kształtowaniu społeczeństwa, a właściwie osób w społeczeństwie. Możemy powiedzieć, że w tych komunistycznych czasach znów mieliśmy trochę szczęścia. Podobnie jak pod zaborami, kiedy nie istniała państwowość, ale powstawały wybitne utwory literackie, teatralne, muzyczne itd. co nie tylko przechowało w dobrej kondycji język polski, ale wręcz go rozwinęło czy uszlachetniło.

Radia

Wracając do radia, to oczywiście ten wspominany 1965 rok to zdecydowanie dla mnie za wcześnie i nie mam prawa nic z niego pamiętać. Z całej gamy stacji zrozumiałe dźwięki wydawało kilka, więc przez pierwsze lata mojego dzieciństwa dostępny dla mnie był Program 1 Polskiego Radia. Zwłaszcza że radio stało w pokoju rodziców, więc było pod ich kuratelą.

Większy wybór został mi dany po zakupieniu tzw. tranzystora, małego radyjka na baterie, które było moje i tylko moje, i można go było wszędzie zabierać. Ale tak naprawdę wszystko zmieniło się kiedy po miesiącach polowania i wyczekiwania udało nam się zakupić najpierw radio Zodiak, a potem magnetofon, szczyt szczęścia, bo kasetowy, czyli Grundig też od Unitry. Wszystko to zbiegło się z przejściem do szkoły średniej (1979) a muzycznie z powstaniem Perfectu i usłyszeniu pierwszego utworu Maanamu. Po jakimś czasie pojawiła się też trójkowa lista przebojów.

Kolejną radiową fascynacją było pierwsze polskie komercyjne radio. To był jak powiew nowego świata, po tym wszystkim, co już wydarzyło się przez poprzednie 10 lat. We wrześniu 1990 roku już po powrocie z asystencji, ale jeszcze przed rozpoczęciem roku akademickiego poprawialiśmy stan sali teatralnej w Krakowie w podziemiach kościoła na Dębnikach. Ktoś postawił radio i włączył stację, w której grano głównie muzykę. Co jakiś czas dało się słyszeć jakieś wiadomości i nazwę Fun Radio. Wkrótce radio stało się RMF, co na początku rozwijano jako Radio Małopolska Fun, a później  Radio Muzyka Fakty.

Zaskakująca wizyta

Z RMFem kojarzy mi się zabawna historii. Radio jeszcze jako lokalne zakupiło [2] żółtą Toyotę z teleskopową anteną jako wóz transmisyjny. Można go było widywać w Krakowie, jak z różnych miejsc nadawano relację na żywo. Przygotowują drugie Savionalia, byłem w RMFie i po ustaleniach Radio zostało zaproszone do relacji z Savionaliów. Redaktor zapisał jednak błędnie datę spotkania i miesiąc wcześniej, w kwietniu pojawił się żółty samochód na Łosiówce. Portierzy jakimś cudem mnie odnaleźli i cóż, nie było wyjścia, trzeba było zrealizować krótkie wejście, skoro już media tu dotarły. Widziałem, kilku kleryków jak spoglądali z uśmiechami na nas z okien seminarium. Ucieszyłem się takim małym bonusem przed imprezą. Jednak w sam dzień Savionaliów, kiedy samochód był w drodze do nas w czasie otwarcia sklepu jednej znanej marki, klienci chętni do promocyjnych zakupów tak mocno napierali, że wcisnęli do środka szybę wystawową. Zrobiło się straszne zamieszanie i wóz został tam przesłany. No cóż, przynajmniej zapowiedź się powidła. Skojarzyłem to między innymi dlatego, że Piotr Metz był wśród tych pierwszych w RMF FM.

Zaskakujący redaktor, zaskoczony redaktor

Prawdopodobnie po tych samych Savionaliach wprosiliśmy się do Radia Kraków. Przyszliśmy do siedziby radia, tej starej przy ulicy Szlak, kiedyś także siedziby Telewizji Kraków. W studiu czekał na nas redaktor, nie wymienię jego nazwiska, ale nieco o jego charakterze i dowcipie mogła, by powiedzieć inna redaktor tego Radia Dorota Włosowicz, która z tym redaktorem miała nie mniej zaskakująca sytuację, na antenie oczywiście.

Siedzimy w trzech z redaktorem, my studenci drugiego roku teologi i jeden z przełożonych. Padają pierwsze pytania, o to co było? Kiedy? Dla kogo? Itd. Przez otwarte okno od strony ogrodu prócz majowego słońca wpadają dźwięki śpiewających ptaków. Nagle redaktor, patrząc na nas pyta: chłopaki, nie żal wam, wiosna, słoneczko, ulicami chodzą kuso ubrane piękne dziewczyny, a wy nic. Na to mój kolega kursowy Tomek, właściwie prawie bez zastanowienia odpowiada: panie redaktorze, celibat to nie jest chroniczny brak okazji tylko wybór. Konsternacja po drugiej stronie. Kurtyna.
Może wystarczy tych radiowych wspomnień, bo tekst się nie skończy.

[1] Audycja: https://www.youtube.com/watch?v=B0ZUf5kdM1I&t=15s
[2] Grudzień 1991.

 

Oświęcim dn. 31 lipca 2020
[Foto: Breakingpic, Pexels.com]

Skip to content