Pasja łączy twórczość, wyzwania i romantyzm – nawet ten sentymentalny; konkretność, twardość – nawet tę upartą oraz marzenia po nierealność.

Pasja to moc. Od początku życia salezjańskiego  towarzyszyło mi zdanie Księdza Bosko: Wystarczy, że jesteście młodzi, abym Was bardzo kochał. Wtedy nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo jest ono tożsame ze zdaniem studia di farti amare - spraw, aby Cię pokochano, umieszczonym na krzyżu, który salezjanie otrzymują w czasie ślubów wieczystych, a zapisanym przez Księdza Bosko w 45. rocznicę powstania Oratorium.

Pasja jest moim słowem w każdym jego wymiarze.
Caritas Christi urget nos. [...]

Odczytać z tajemnicy

11 kwietnia 2020

Homilia z nabożeństwa w Wielki Piątek w dobie Sars-coV-2. 

Izajasz prorokował: Oto się powiedzie mojemu Słudze, wybije się, wywyższy i wyrośnie bardzo. [Iz 52,13]

Teraz

Stajemy dziś pośrodku najdłuższej liturgii w roku. Rozpoczęliśmy ją wczoraj w wieczerniku i z nadzieją, i utęsknieniem czekamy, aż rozjaśni się poranek wielkanocny.

Stajemy wobec prawdy zapowiedzianej przez Izajasza, która stała się – Jak wielu osłupiało na Jego widok – tak nieludzko został oszpecony Jego wygląd i postać Jego była niepodobna do ludzi [Iz 52,13] – Jezus na krzyżu, umęczony, zelżony, zeszpecony – postać Jego była niepodobna do ludzi. Możemy sobie przypomnieć jeden z wizerunków Jezusa: może ten z Ecce Homo św. brata Alberta Chmielowskiego, może ten z filmowej Pasji Mela Gibsona, a może ten z krzyża w kościele, do którego najczęściej chodzę, czy raczej ten, który tak często widzę na ścianie w moim domu.

Nawet jeśli przywołamy najbardziej zmaltretowaną, zakrwawiona twarz Jezusa nie odda to realizmu, tego co wydarzyło się wtedy, kiedy dokonywała się ta ofiara. Apostołowie i uczniowie, być może stojąc gdzieś w tłumie, mogli tylko przez krótkie chwile zobaczyć umęczoną twarz Mistrza, którego miłowali, a który teraz obciążony belka krzyżową szedł na Golgotę.

Trzy wydarzenia

Tego roku, chyba wszyscy przynajmniej raz zapytali siebie: jak będą wyglądać te święta, Wielki tydzień, noc Zmartwychwstania? Nikt z nas nie był w takie sytuacji, nie mięliśmy odniesienia, do czegoś podobnego. Co zrobić, jak się zachować, co zaproponować, o co jeszcze zadbać?

Patrząc po wieku uczestników tej liturgii, we wspólnocie zakonnej, mogę wydobyć z naszej pamięci, jeszcze dwa podobne wydarzenia, które stawiały nas przed wielkimi niewiadomymi. Sytuacje, w których nigdy wcześniej nie uczestniczyliśmy.

Pierwsza z nich, to ostatnie dni życia i śmierć św. Jana Pawła II, a potem te parę dni w oczekiwaniu na pogrzeb. Świat wokół spowolnił, albo jakby się zatrzymał. Pojawiło się więcej ciszy, szukaliśmy miejsc, w których mogliśmy się spotykać na modlitwie, wybieraliśmy miejsca, w których mogliśmy postawić znicz czy położyć kwiaty. Życzliwość i jedność wylały się na ulice. Kolejny raz docierały do nas przez media obrazy, wspomnienia, pytania, oceny i odnawiały się nasze osobiste wspomnienia ze spotkań, słów, obrazów z nim związanych.

Drugie to: katastrofa smoleńska – z tak okrągłą rocznicą dziś przypadającą. Od tej wiadomości w sobotni poranek, która znów zatrzymała nas wszystkich, przez melodię towarzyszącą nam przez kolejne dni melodię [1], która chyba już na zawsze złączyła się z tamtymi wydarzeniami, słuchaliśmy kolejny i kolejny raz listy nazwisk tych, którzy zginęli, słyszeliśmy wycie syren rozpoczynające fragmenty filmu z obrazami  roztrzaskanego samolotu, czekaliśmy co będzie dalej. Znów nie wiedzieliśmy co zrobić, jak się zachować, jakie będzie jutro.

Te trzy wydarzenia, w jakiś sposób zatrzymały czas, dodały światu ciszy, zmusiły i nadal zmuszają, do głębszego zastanowienia. Chcąc czy nie chcąc, odkładaliśmy wiele spraw, one nagle nie były już tak ważne jak wczoraj i szukaliśmy sposobu jak się zachować, co powinniśmy zrobić.

Nadzwyczajność – prezent od Jezusa

Jednego dnia Jezus zabrał trzech Apostołów na górę Tabor. Ci przeżyli na górze doświadczenie jedyne w swoim rodzaju. Byli tak zaskoczeni, tym co się wydarzyło, że nie wiedzieli, co mają zrobić – choć czuli, że powinni, że muszą coś zrobić – podobnie jak my kiedyś i dziś.

Apostołowie wobec sytuacji tak nadzwyczajnej, tak niespodziewanej, nie znajdując żadnego porównania do czegoś, czego doświadczali wcześniej, czuli się zupełnie zagubieni. Zaproponowali coś, co im w pierwszej kolejności przyszło do głowy, chcieli zostać na górze, by postawić trzy namioty i już nie schodzić na dół, nie wracać do poprzedniego życia.

Jezus jednak nie po to ich zabrał na Tabor. Dał im doświadczyć chwały, by mieli siły na przetrwanie jeszcze czegoś bardziej zaskakującego i nadzwyczajnego: Jego cierpienia i śmierci, a potem czego zupełnie niepojętego: Jego Zmartwychwstania.

Tajemnica

Stajemy dziś wobec tajemnicy krzyża – nigdy do końca niezrozumianej. Jezus nie wyjaśnił jej Apostołom. Owszem mówił im, że musi pójść do Jerozolimy, że Mesjasz będzie musiał cierpieć, że wszystko musi się wypełnić, ale nigdy nie powiedział, dlaczego tak będzie. Mówił, że to musi się stać. Przywoływałem już postać św. Jana Pawła II, który w czasie homilii na Westerplatte mówił do nas: Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte”. Jakiś wymiar zadań, które musi podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować [2].

Syn Boży postawił się w takiej sytuacji wobec woli Boga Ojca – nie mógł zdezerterować. Apostołowie mogli to wszystko pojąć później, jak dzieło zbawienia w całości się dopełniło.

Może i my też wszystko pojmiemy w swoim czasie. Jako chrześcijanie nie możemy nie czytać rzeczywistości w świetle Ewangelii. Te trzy bolesne wydarzenia zatrzymały nam świat. Może przeciwnie do doświadczenia Apostołów na Taborze, nie  doświadczamy chwały, by przetrwać Golgotę, ale doświadczamy trudnych dni, by dostrzec chwałę?

Obecna sytuacja sprawiła, że musieliśmy odłożyć wspominanie rocznicy Katynia i Smoleńska, nie będziemy uroczyście świętować setnej rocznicy urodzin Jan Pawła II, nie wiadomo jak będzie z urządzona beatyfikacja Prymasa Tysiąclecia. Odwołano Igrzyska olimpijskie, koncerty spotkania itd. a nawet dla wielu z nas niedostępna stała się  Eucharystia w roku Eucharystii [3]. To jest nadzwyczajność.

Po co to wszystko? Być może po to, by dotrzeć do samego serca Eucharystii, by będą pozbawionymi tego co dostępne na co dzień, na nowo zbudować miłość do Tego, który ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi. A w zewnętrznym przejawie, uznany za człowieka, uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci – i to śmierci krzyżowej [Flp 2,7-8]. Odczytać czym dla mnie jest Eucharystia, to codzienna czy coniedzielna, jak tęsknie do Niej gdy jej brak. Jak wielką miłością jest Eucharystia i jak wielkiej miłości wymaga.

Każdy musi odczytać swoją rzeczywistość w świetle Chrystusowej Ewangelii.

Sytuacja Salezjanów

Epidemia przerwała też Kapitułę Generalną Salezjanów, na której chcieliśmy odpowiedzieć na bardzo ważne dla nas pytanie: Jacy powinni być salezjanie dla dzisiejszej młodzieży – być może na kapitule nie padłaby pełna odpowiedź, być może warto by pozostała osobistą tajemnicą żyjącą w sercu wychowanka i wychowawcy, podobnie jak jest z tajemnicą krzyża.

Dziś opustoszałe oratoria, puste szkolne korytarze, świątynie bez śpiewu młodzieży, a boiska bez gwaru –  przypominają o jednym z największych skarbów systemu prewencyjnego, o asystencji, o kreatywnej obecności wychowawczej pełnej miłości, rozumu i religii.

Nie musimy mówić o tęsknocie za sobą nawzajem – to jest oczywiste. Myślę, że kiedy to wszystko się skończy, będziemy mogli sobie o tym powiedzieć.

Oczekiwanie

Zmagając się z niezrozumianą tajemnicą krzyża, musimy dotrwać do jej rozświetlenia. Apostołom od niedzielnego poranka z każdym dniem bardziej otwierały się oczy. Duch Święty asystował ich wzrostowi w miłości, aż w pełni zrozumieli, że Oto się powiedzie mojemu Słudze, wybije się, wywyższy i wyrośnie bardzo [Iz 52,13]. Już nie jako drzewo krzyża, znak hańby, ale odnowione zielone żywe rajskie drzewo. Wszystko stanie się nowe i przygotowane na Zmartwychwstanie. Dziś uniżymy się przed tajemnicą krzyża i ofiarą Jezusa na nim złożoną. Jutro zostaniemy dotknięci obecnością Zmartwychwstałego.

I znów wiele osób z rozświetlonymi twarzami wypełni świątynie i będą się mogli spotkać z Tym, którego umiłowali; z Tym który z miłości ofiarował za nich życie.

[1] Michał Lorenc. Wyjazd z Polski
[2] Jan Paweł II. Homilia w czasie liturgii słowa skierowana do młodzieży zgromadzonej na Westerplatte; Gdańsk, 12 czerwca 1987
[3] Program duszpasterski na lata 2019–2022 jest pod hasłem „Eucharystia daje życie”. (2020/2021). Temat roku 2020/2021 to: Zgromadzeni na świętej wieczerzy, a motto biblijne brzmi: „[…] Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z nieba” (J 6, 32).

Oświęcim dn. 11 kwietnia 2020
[Foto: Dariusz Bartocha sdb. Krucyfiks z salezjańskiej kaplicy w Madrycie]

Komentarz

Jeśli miałabym napisać „review” tego kazania (żarcik marketingowy) to wyglądałoby ono tak: Pewien jego fragment myślę, że zostanie ze mną na długo… stojąc u progu kilku tygodni abo i miesięcy, które będą dla mnie trudne, stresujące i być może bolesne, przez które tak naprawdę bardzo nie chce przejść… byłam u progu bycia złą i sfrustrowaną na sam fakt tego, co ma nastąpić i gdyby nie Księdza kazanie dzisiejsze – nawet do głowy by mi nie przyszło żeby popatrzeć na moje życie choćby odrobinę przez pryzmat Ewangelii… stad zwrócenie uwagi na to, ze Pan Jezus wcale nie chciał przechodzić przez to, przez co zgodził się przejćś poruszyło mnie bardzo… i dało mi do myślenia nie tyle o sobie i swojej sytuacji, co o Nim i w Jego kontekście o tym co zrobić by z moich prywatnych kłopotów „wyszło coś dobrego” a nie tylko poczucie zranienia i niesprawiedliwości. Bardzo jestem wdzięczna za Księdza homilie, nie często słowo słyszane daje pocieszenie i wskazówki, których czasami tak bardzo w życiu potrzeba… A potem dałabym ikonkę HUG 🤗

Skip to content