Pasja łączy twórczość, wyzwania i romantyzm – nawet ten sentymentalny; konkretność, twardość – nawet tę upartą oraz marzenia po nierealność.

Pasja to moc. Od początku życia salezjańskiego  towarzyszyło mi zdanie Księdza Bosko: Wystarczy, że jesteście młodzi, abym Was bardzo kochał. Wtedy nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo jest ono tożsame ze zdaniem studia di farti amare - spraw, aby Cię pokochano, umieszczonym na krzyżu, który salezjanie otrzymują w czasie ślubów wieczystych, a zapisanym przez Księdza Bosko w 45. rocznicę powstania Oratorium.

Pasja jest moim słowem w każdym jego wymiarze.
Caritas Christi urget nos. [...]

Jeszcze jeden Jan

24 listopada 2022

Jan

Ktoś, kto czytał na głównej stronie „dwa zdania o nie”, wie, że ostatnim moim imieniem jest Jan. Jan, który oznacza Jana Bosko, Jana Chrzciciela i Jana Ewangelistę. Tak było od 1985 roku, od nowicjatu i pierwszych ślubów zakonnych. Dziś dopisuje kolejnego Jana.

Historia kolejnego Jana

Nie zamierzam opisywać historii życia człowieka, który nazywał się Juan de Yepes y Alvarez, który w zgromadzeniu zakonnym obrał imię Jana od św. Macieja, by ostatecznie przyjąć imię Jana od Krzyża.

Spotkałem go w swoim życiu jesienią 1994 roku. Po maturze i wydarzeniach dziś zrozumiałych, choć wtedy dla mnie dziwnych, nie dostałem się na studia i wypadało pójść do pracy. Pracowałem od 16 października 1994 roku w zakładach Polmo SHL jako kontroler jakości. Początkowo panowie z tego działu potraktowali mnie jak chłopca po technikum, który musi się jeszcze uczyć, więc dali mi książkę i kazali się uczyć wszystkiego, by potrafił coś robić. Przejrzałem książkę i uznałem, że umiem to wszystko, więc przynosiłem do pracy inne książki, by z ich pomocą jakoś dotrwać do końca pracy.

Oczywiście taki stan nie trwał długo. Dano mi pierwsze zadanie, okazało się, że całkiem dobrze sobie radzę, do dziś pamiętam ich zdziwienie i zdumienie jak moje ręczne pomiary, były bliskie tym zrobionym na wielkiej maszynie z komputerem.

Jedną z książek, którą wtedy przeczytałem, był życiorys św. Jana od Krzyża. Lektura utwierdziła mnie w powołaniu: uznałem, że absolutnie nie chcę żyć tak jak on.

Bliższe spotkania

Pierwszym karmelitą, którego bliżej poznałem, był wykładowca Pisma Świętego. Pierwszy egzamin u niego zdawaliśmy w klasztorze karmelitów na Rakowickiej w Krakowie, w uroczystość św. Jana Bosko, w dniu wyjazdu na obłóczyny do Przemyśla.

Kolejne tak ewidentne spotkanie miało miejsce już parę lat po święceniach, kiedy poproszono mnie o konferencję na temat duszpasterstwa młodzieżowego. Oczywiście opowiedziałem zebranym karmelitom moją przygodę z Janem od Krzyża. Po konferencji otrzymałem komplet dzieł Jana od Krzyża. Oczywiście próbowałem je czytać, ale widocznie jeszcze nie był na nie czas. Dyskretnie podarowałem komuś książkę i tak pozbyłem się swego rodzaju problemu.

Po kilku latach, na wiosnę 2018 roku sytuacja się powtórzyła. Znów zostałem zaproszony do tego samego karmelitańskiego klasztoru w Krakowie. Opowiedziałem, prócz konferencji, o moich spotkaniach z Janem od Krzyża i dostałem nowe krytyczne wydanie dzieł wszystkich.

Lektura

Tym razem postanowiłem je przeczytać. Przeczytałem raz całość, potem kolejny raz i zostałem ujęty. Jan do mnie przemówił. Czasami się z nim spierałem, czasami go cytowałem, czasami tylko coś mi opowiadał. Mistyk o twardej przyziemnej mądrej duchowości. Został ze mną jako kolejny Jan.

Oświęcim, dn. 24 listopada 2022
[Fot. Dariusz Bartocha sdb z okładki]

Skip to content