Pasja łączy twórczość, wyzwania i romantyzm – nawet ten sentymentalny; konkretność, twardość – nawet tę upartą oraz marzenia po nierealność.

Pasja to moc. Od początku życia salezjańskiego  towarzyszyło mi zdanie Księdza Bosko: Wystarczy, że jesteście młodzi, abym Was bardzo kochał. Wtedy nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo jest ono tożsame ze zdaniem studia di farti amare - spraw, aby Cię pokochano, umieszczonym na krzyżu, który salezjanie otrzymują w czasie ślubów wieczystych, a zapisanym przez Księdza Bosko w 45. rocznicę powstania Oratorium.

Pasja jest moim słowem w każdym jego wymiarze.
Caritas Christi urget nos. [...]

Słówko na ucho

20 marca 2009

Jednym ze środków wychowawczych stosowanych w systemie prewencyjnym św. Jana Bosko jest tzw. słówko na ucho. Czym jest stówko na ucho? I czy dzisiaj jest nadal skutecznym środkiem wychowania?

Słówko na ucho ukazuje podstawową relację wychowawczą w systemie prewencyjnym księdza Bosko między wychowawcą a wychowankiem. W niej odnajduje się wychowanka jako konkretną osobę, którą łączy z wychowawcą relacja przyjaźni. Słówko wypowiadane na ucho, szeptem jest pewnego rodzaju intymnością, na jaką można sobie pozwolić jedynie wobec kogoś znajomego, bliskiego, kogoś, kto na to pozwala. Osobowy kontakt – to jeden z warunków zapewniających skuteczność oddziaływania wychowawczego. Wychowanek, mimo że jest upominany, jest równocześnie w pewien sposób wybrany, jakby wyróżniony. Ten sposób interwencji pedagogicznej jest pełen łagodności, subtelności, delikatności i nawet jeśli dotyczy rzeczy bolesnych, nie jest przykry dla wychowanka.

Święty Jan Bosko, pisząc o karach, wskazywał, by nie stosować nigdy kar ciężkich, a lekkie po wykorzystaniu wszystkich innych środków – zawsze pamiętając, że kara nie może być poniżająca. Słówko na ucho jest w całym wymiarze uszanowaniem wychowanka i nie naraża go na upokorzenie przez publiczne upominanie. Po takiej interwencji wychowawcy, a nie po głośnym publicznym napomnieniu, łatwiej wychowankowi wzbudzić wdzięczność za troskę o swoje życie. Ksiądz Bosko przypominał, by działać „delikatnie a z mocą”.

W naszej rzeczywistości, która przytłacza wielością informacji, propozycji, spraw do załatwienia, brakuje czasu na ciszę, na zatrzymanie się. Słowa wypowiadane na ucho mogą wydawać się mało „konkurencyjne”, a poza tym wymagają od słuchającego wysiłku, by móc je w ogóle usłyszeć. Ale wysiłek ten otwiera wychowanka na słowo -„chcę je usłyszeć”. Zatem wychowanek zaczyna współpracować z tym słowem i wypowiadającym je wychowawcą. Wobec krzyku, głośnych słów przyjmujemy postawę obronną. Bronimy się jak przed intruzem. Zupełnie inaczej reagujemy na dobre ciepłe słowo wypowiadane do mnie i jedynie do mnie, mówiące o moich sprawach, niekomunikujące o nich całemu światu.

Słówko na ucho chroni też nas, wychowawców, przed pychą „mądrego wychowawcy”, który najlepiej zna się na życiu i rzeczach – słowo to, nie znajdując publiczności wśród wychowanków, pozostaje jedynie prywatne, ukryte, wypowiadane z jedynego motywu miłości do wychowanka.

 

Uzupełniam to, co napisałem tekstem, który napisała s. Márcia Koffermann fma, a który znalazłem 4 marca 2020 w ANS.

W kontekście powszechnej komunikacji wszyscy chcą mówić, pisać o tym, o czym myślą, co czują, wiedzą, w co wierzą. Sieci społecznościowe się mnożą, jest miejsce dla tego, kto chce napisać pełny tekst lub tylko parę słów, nie przekraczając 160 znaków, albo – dla tych, którzy chcą umieścić tylko jakiś symbol, zdjęcie, znak, odsyłający do tego, o czym myśli. Tysiące głosów, które chcą być usłyszane pośród wielu innych głosów współczesnego świata.

Termin słuchać pochodzi od języka łacińskiego i oznacza wysłuchanie z uwagą, tzn. nie odnosi się jedynie do procesu dekodyfikacji niektórych słów, ale idzie dalej. Konieczne jest tu milczenie i wysłuchanie tego, co inny ma do powiedzenia. Wysłuchanie domaga się wyjścia ze swojego świata, aby zanurzyć się w świat drugiej osoby.

Papież Franciszek twierdzi, że wysłuchanie to o wiele więcej niż słuchanie. Słuchanie dotyczy dziedziny informacji, natomiast wysłuchanie odwołuje się do komunikacji i wymaga bliskości. Wysłuchanie pozwala nam przyjąć właściwą postawę, opuszczając spokojną kondycję widza.

Bez wysłuchania nie ma dialogu, tylko hałas. W świecie, w którym nie ma dialogu, rośnie przemoc, ponieważ opinie, które różnią się od mojej, stają się dla mnie niebezpieczne. Społeczeństwo przemocy jest społeczeństwem głuchym, niezdolnym do odczucia bólu innych, niezdolnym do ujrzenia rzeczywistości. Jest to społeczeństwo chore!

Jezus, nasz wzór komunikacji, często zaczynał rozmowę od pytań: „Czego chcesz ode mnie?”, „Kim jestem według was?”, „Czy mnie kochasz?”. A przy innych okazjach po prostu pozwalał, aby ludzie przychodzili i jego o coś pytali. Jezus, chociaż wiedział o wielu sprawach, a być może już znane mu było to wszystko, co miał usłyszeć, słuchał, pozwalając, by w jego sercu znalazły oddźwięk słowa drugiej osoby. Jezus nie boi się słuchać i w ten sposób jest w stanie wypowiedzieć właściwe słowo w odpowiednim momencie.

Jeśli nie jesteśmy w stanie wysłuchać tego, co inny ma do powiedzenia, w jaki sposób będziemy w stanie rozeznać znaki czasów?

Bóg przemawia przez współczesnych mężczyzn i kobiety, mówi przez fakty, codzienne sytuacje, mówi również w ciszy serca. Aby wysłuchać Boga, konieczne jest zrezygnowania z każdego szczególnego żądania i pragnienia, aby wysłuchać wielkiego Innego. Jeśli nie jesteśmy w stanie wysłuchać, nie będziemy w stanie mówić, przekazać to, co pochodzi od Boga. Grozi nam niebezpieczeństwo, jak to mówi papież Benedykt XVI, że staniemy się niemymi chrześcijanami, którzy nie mają nic do powiedzenia światu i o świecie, który nas otacza.

Świat potrzebuje wysłuchania i tylko wtedy, gdy będziemy w stanie wysłuchać, możemy wypowiedzieć właściwe i asertywne słowa, bez przemocy i bez narzucania.

Kraków dn. 20 marca 2009.
Teksty był wcześniej publikowany w 2005 roku, w czerwcowym numerze Pisma Don Bosco.
[Foto 1: Archiwum Confronto 2009; foto 2: Morguefile]

Skip to content