Pasja łączy twórczość, wyzwania i romantyzm – nawet ten sentymentalny; konkretność, twardość – nawet tę upartą oraz marzenia po nierealność.

Pasja to moc. Od początku życia salezjańskiego  towarzyszyło mi zdanie Księdza Bosko: Wystarczy, że jesteście młodzi, abym Was bardzo kochał. Wtedy nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo jest ono tożsame ze zdaniem studia di farti amare - spraw, aby Cię pokochano, umieszczonym na krzyżu, który salezjanie otrzymują w czasie ślubów wieczystych, a zapisanym przez Księdza Bosko w 45. rocznicę powstania Oratorium.

Pasja jest moim słowem w każdym jego wymiarze.
Caritas Christi urget nos. [...]

Nowe stare?

1 stycznia 2014

Bynajmniej nie myślę o starym i nowym roku. Ci panowie zachowują się zwyczajnie, stary pozostaje na zawsze starym. Choć, skoro już o nich mówię to zostać starym w kilka sekund – no dobrze w 24 godziny licząc od Kiribati po ostatnie wyspy na Pacyfiku, to niezły wynik. Dotyczy to oczywiście także dojrzewania do narodzenia, bo nowy rok dokładnie tyle samo czasu potrzebuje, żeby powstać. Porównując jeden dzień potrzebny do narodzenia z 365 dniami życia nowego roku – do naszych (średnio) 266-280 dni potrzebnych do przygotowania się do narodzenia powinniśmy żyć ponad 500 lat – o ile dobrze w pośpiechu policzyłem. Dość żartów, niech lepiej zostanie, jak jest.

Wracam do nowego starego. Generalnie – zanim powstały maszyny do pisania ludzie używali różnych sposobów, by utrwalić myśl (słowo) na jakimś nośniku. Do dziś tak robimy i nie ma znaczenia czy używamy pędzelka, pióra, patyczka itd. a ślad zostawia farba, grafit, atrament czy coś innego. To praktycznie nie zmieniło się do dziś. Co prawda wyraźnie widać różnicę między gęsim a wiecznym piórem, ale zasada jest ta sama – nawet jeśli znalazłem w sklepie wieczne pióro, które ma wymienną stalówkę ze zbiornikiem z … jakimś żelem – to zasada i tak pozostaje taka sama. Nic się nie zmieniło.

Pierwszy komputer, jakiego mogłem użyć, wyglądał jak szafa i potrafił trochę szybciej liczyć. Kolejny był już prawdziwy, z monitorem, który wyświetlał miodowe litery na czarnym tle. Pierwszy tekst pisaliśmy razem z kolegą. Na początku musieliśmy zapamiętywać sekwencje klawiszy, by po ich użyciu komputer „coś zrobił”. Tak krok po kroku wszystko się zmieniało, aż do czasu tabletów, na których możemy pisać palcem. Ten cudowny wynalazek – komputer – przeszedł ewolucję i znów piszemy jak palcem na piasku. Nawet kwarc występuje w obu przypadkach. Oczywiście to tylko analogia, ale czy tak nie jest? Maszyny, które tworzymy, potrafią szybciej i precyzyjnie zrobić to co my. Nie powstało nic nowego – choć włożyliśmy w to – jako ludzkość – masę wysiłku i pieniędzy. Ten wynalazek poniekąd wraca nas w czasy dziecięce, kiedy wszystko dało się wziąć, położyć, komponować, rysować – palcem i wyobraźnią. Dziś komputery o wiele szybciej, z większą precyzja i powtarzalnością potrafią wszystko zrobić, a i tak ręcznie, z wyraźnymi niedokładnościami wykonane dzieło – jest wyżej cenione – zapewne najbardziej za niepowtarzalność i tę indywidualność przekazaną przez autora. Najważniejsze jest nie to jak zapisać słowo, ale jakie słowo zapisać.

W krakowskim biurze.

To jest piękne! To, co mamy najcenniejszego – to samych siebie, to kim jesteśmy – nie to, co postawimy przed imieniem, ani po nazwisku, ale one same – oznaczające osobę; wyjątkową i niepowtarzalną. Może to brzmi oczywiście, nawet banalnie, ale warto sobie to powtórzyć i jeszcze raz powtórzyć, by wiedzieć, w co należy inwestować i co jest prawdziwym skarbem. Warto uświadomić sobie czym możemy się dzielić z innymi. Nasze życie nie powtórzy ewolucji komputera – nie wrócimy w nowocześniejszej wersji do punktu wyjścia – raczej będziemy jak rok – przyjdzie czas i nagle się zestarzejemy, by przejść do zupełnie innego wymiaru, bez możliwości powrotu. Życzę Ci tej odwagi, by korzystając z niepowtarzalnej swojej genialności tworzyć, by nawet powtarzalne rzeczy dostrzegać jako absolutnie wyjątkowe. Bóg, czyniąc nas wyjątkowymi i niepowtarzalnymi czyni świat przeogromnie bogatym. Życzę Ci wszystkiego, co najpiękniejsze w 2014 roku, a jak jego czas się skończy, życzę otwartych ramion na przyjęcie rodzącego się 2015 roku.

Kraków dn. 1 stycznia 2014. W czasie słuchania 20 Topu Wszech Czasów w Trójce.
[Foto: Dariusz Bartocha sdb]

Skip to content