Pasja łączy twórczość, wyzwania i romantyzm – nawet ten sentymentalny; konkretność, twardość – nawet tę upartą oraz marzenia po nierealność.

Pasja to moc. Od początku życia salezjańskiego  towarzyszyło mi zdanie Księdza Bosko: Wystarczy, że jesteście młodzi, abym Was bardzo kochał. Wtedy nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo jest ono tożsame ze zdaniem studia di farti amare - spraw, aby Cię pokochano, umieszczonym na krzyżu, który salezjanie otrzymują w czasie ślubów wieczystych, a zapisanym przez Księdza Bosko w 45. rocznicę powstania Oratorium.

Pasja jest moim słowem w każdym jego wymiarze.
Caritas Christi urget nos. [...]

Kilka razy „k”

14 września 2014

Złotą linią oznaczono fragment o Dobrym Pasterzu, tak bardzo ważny dla salezjańskiej duchowości. W naszym życiu nic nie dzieje się bez młodzieży :), pisaka użyczyła mi Kasia Wiatr, uczestniczka Oratorium Świętokrzyskiego. 

​Młodzi uznają, że było to w zamierzchłych czasach dwudziestego wieku, bo prawdopodobnie wiosną 1992 roku. Kolega, wracając z pielgrzymki z Ziemi Świętej, przywiózł mi mały krzyżyk zrobiony z drewna oliwnego, były na nim krzywo przybite pieczątki z numerami stacji drogi krzyżowej, tandetnie wykonany wizerunek Jezusa i kawałek skały z góry Kalwarii umieszczony w zagłębieniu i otoczony metalowym obrzeżem.

Jak to zwykle bywa z prezentami – zacząłem go przystosowywać do swojej estetyki i użyteczności. Pieczątki usunąłem przy pomocy papieru ściernego, marnie zrobioną pasyjkę zastąpiłem salezjańskim krzyżem z wizerunkiem Dobrego Pasterza, a kawałek skały pozostawiłem niezmieniony. Potrzebowałem jeszcze wywiercić dwa otwory, by ładnie dało się przymocować sznurek i wszystko było gotowe. Znów jak to zwykle bywa, wszystko to skończyłem w ważną datę 11 listopada 1993, bo daty są dla mnie ważne, choć nie pamiętam czy wtedy miałem świadomość, że to była okrągła, 75 rocznica odzyskania niepodległości; a skoro daty są ważne, piszę o tym dziś, 14 września 2014 roku w święto Podwyższenia Krzyża. Warto dodać, że metalowy krzyż z wizerunkiem Chrystusa Dobrego Pasterza dostajemy na ślubach wieczystych, które składałem właśnie  w 1992 roku, dokładnie 1 sierpnia.

Kolejnej daty nie odnalazłem, ale najprawdopodobniej była to jesień 1994 lub 1995 roku. Wtedy umieściłem na krzyżu w kolejnym zagłębieniu, wykonanym już własnoręcznie dwa kolejne kamienie. Tak powstała idea – mojego rodzenia się, stawania i kształtowania poprzez kolejne „k”.

Kielce – Kraków

Pierwsze od dołu zagłębienie mieści kamienie z tych dwóch miejscowości. To znak wszystkiego, co uczyniło mnie człowiekiem, to dzieciństwo, dorastanie i młodość; to szkoła i studia; to kultura i sport; książki, koncerty i teatr; to wreszcie chłoniecie nowego i czynienie go swoim, pierwsze ważne decyzje i odpowiedzialności; pierwsze zakochanie się i ból rozstania; miejsca, gdzie można wypić dobrą kawę, czekoladę i piwo; restauracje, trattorie i bary, spacery i załatwianie spraw – myślę, że można o ty pisać w nieskończoność. Zwłaszcza że to historia ciągle nieskończona. Ciągle się rozwija i miłość do miejsc w tych miastach, i mam nadzieje człowieczeństwo we mnie.

Kalwaria i Katakumby (Rzym)

Skała z Kalwarii musiała się trochę zmniejszyć i przesunąć, by mogła się do niej przytulić odrobina skały z rzymskich katakumb św. Kaliksta, którą na pograniczu prawa wyniosłem podczas jednego z pobytów w tym starożytnym miejscu. Razem z kilkunastoma salezjanami, delegatami ds. duszpasterstwa młodzieżowego z całego świata odprawialiśmy tam mszę świętą. Te dwie skały – to znak kształtowania chrześcijanina we mnie. Wszystko od chrztu świętego, pierwszej modlitwy i składania rąk. Powolnie sączące się krople: katechezy, modlitwy, słowa Bożego, sakramentów, które przenikały moje człowieczeństwo, zabarwiając je. Wszystko nabierało innych kolorów: i sport, i kultura, i miłość itd. inaczej patrzyłem na siebie i na świat. Ofiara na Kalwarii i gorliwość wiary z katakumb pozwoliły mi odnaleźć moje słowo – „pasja”. Znów można by opowiadać o wakacyjnych turnusach, tych przeżytych i tych organizowanych, przeczytanych i zapamiętanych wersetach Pisma Świętego, które czasami dopiero po latach stawały się wreszcie trochę jasne, sakramencie pokuty po obu stronach kratki konfesjonału, homiliach i rozmowach, itd.

Colle Don Bosco i Cortile na Valdocco

Na trzecią parę dwóch „k” (a właściwie trzech) musiałem trochę poczekać. Co prawda kolejne „k” pisane są przez „c”, ale w wymowie wyraźnie staja się „k”. 15 czerwca 2014 roku mieszkałem na Valdocco – patrzyłem w okna pokoików księdza Bosko, na bazylikę i na podwórko. W wyobraźni widziałem tysiące, a nawet miliony młodych ludzi przechadzających się po tych miejscach tylko dlatego, że trafili w swoim życiu na niego na świętego Jana Bosko. W trzecim otworze na moim krzyżu umieściłem kawałek kamienia z podwórka na Colle don Bosco i odrobinę cegły z domku księdza Bosko (wszystko oczywiście z certyfikatami) oraz mały kamyk z pierwszego podwórka (cortiletto) na Valdocco, które było w czasie pierwszego oratorium tuż za szopą Pinardiego. Zdaje sobie sprawę, że cześć tych nazw dla wielu jest zupełnie obca, lecz dla znających św. Jana Bosko – są one oczywiste i niedomagające się jakichkolwiek wyjaśnień. Tak w chrześcijaństwie zostałem ukształtowany według duchowości salezjańskiej. Na tej drodze odnajduje kościół, wspólnotę, realizacje powołania, służbę, Ewangelię z ukochanym wizerunkiem Dobrego Pasterza. Znów – opowieść powinna trwać i trwać…

Krzyż

Tak oto „k” jak Krzyż – to kolejne „k” streszcza przez siedem czy osiem słów rozpoczynających od litery „k” to, kim jestem. To biblijne siedem wskazuje na pełnie i doskonałość. Osiem przywołuje osiem błogosławieństw i dla wszystkich związanych z Księdzem Bosko Wzgórze błogosławieństw. To fenomen prowadzenia i budowania człowieka przez Boga. Rosło to wszystko we mnie prawie jednocześnie, nie czekając na kolejne, lecz wypełniając i uszlachetniając odnalezione, wzbogacając to, co było i otwierając perspektywę na to, co będzie. Co prawda „pasja” nie pasuje do konwencji – słów rozpoczynających się na literę „k” – ale za to wypełnia samo centrum ich istoty.

Kraków dn. 14 września 2014
[Foto 1, 2, 3: Dariusz Bartocha sdb]

Skip to content