Pasja łączy twórczość, wyzwania i romantyzm – nawet ten sentymentalny; konkretność, twardość – nawet tę upartą oraz marzenia po nierealność.

Pasja to moc. Od początku życia salezjańskiego  towarzyszyło mi zdanie Księdza Bosko: Wystarczy, że jesteście młodzi, abym Was bardzo kochał. Wtedy nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo jest ono tożsame ze zdaniem studia di farti amare - spraw, aby Cię pokochano, umieszczonym na krzyżu, który salezjanie otrzymują w czasie ślubów wieczystych, a zapisanym przez Księdza Bosko w 45. rocznicę powstania Oratorium.

Pasja jest moim słowem w każdym jego wymiarze.
Caritas Christi urget nos. [...]

Bosko w Krakowie

2 lipca 2013

Teksty homilii czy kazań są do słuchania nie do czytania. Tym razem zdecydowałem się, by spisać z nagrania i po drobnej korekcie, dać tekst słowa ze mszy świętej na rozpoczęcie peregrynacja relikwii świętego Jana Bosko w Inspektorii krakowskiej. Msza została odprawiona w kościele pw. św. Stanisława Kostki i św. Jana Bosko w Krakowie.

Ksiądz Bosko – wielki

… co słyszycie i na co patrzycie: niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię. […] Coście wyszli oglądać…? Trzcinę kołyszącą się na wietrze? Ale coście wyszli zobaczyć? Człowieka w miękkie szaty ubranego? Oto w domach królewskich są ci, którzy miękkie szaty noszą. Po coście więc wyszli? Proroka zobaczyć? Tak, powiadam wam, nawet więcej niż proroka[Mt 11, 2-11]

Zacytowałem słowa Ewangelisty Mateusza, które opisują Jana Chrzciciela, bo ten jest patronem świętego Jana Bosko. Zawsze w uroczystość Jana Chrzciciela Ksiądz Bosko urządzał wielkie święto dla wszystkich; swoje imieniny. Dlaczego tak? Bo tak postępuje się z przyjaciółmi, tak postępuje się z najbliższymi, tak robi się z tymi, których się kocha. Zapraszał wszystkich na wielkie święto i dziś zaprosił każdego z nas, bo też Go kochamy.

Użyłem tych słów odnoszących się do  Jana Chrzciciela, żeby powiedzieć o świętym Janie Bosko, żebyśmy zobaczyli, kogo dziś gościmy, kogo zaprosiliśmy do siebie, a właściwie kto wprosił się do nas. Bo to on zapragnął zobaczyć wszystko to co dawno, dawno temu urodziło się w jego sercu chłopca. Mniej więcej takiego chłopca jak tych, którzy tutaj są. Chłopca, który z ciekawością podglądał sztuczki kuglarskie, żeby nauczyć się nowej i zrobić z niej dobry użytek. W tym sercu małego chłopaka przemówił Bóg, by w nim zrodziły się piękne marzenia.

Tak odnajdujemy dziś twórcę nowej drogi świętości: duchowości salezjańskiej.

Tak widzimy założyciela nowych zgromadzeń, nawet więcej – całej Rodziny Salezjańskiej, która dziś gromadzi 30 różnego rodzaju zgromadzeń zakonnych, instytutów, czy stowarzyszeń świeckich.

Tak gościmy dziś twórcę systemu prewencyjnego – systemu wychowawczego, w którym łączymy zarówno metodę wychowawczą jak i sposób ewangelizacji, doświadczenie duchowe i doświadczenie wychowawcze  przeżywane przez wychowawcę. Dzięki temu systemowi funkcjonują w świecie setki szkół, również szkół zawodowych, szkół rzemiosła, które dają szanse na dobry start w życie młodemu człowiekowi, który tego potrzebuje.

Przyszliśmy zobaczyć człowieka, który w swoim Oratorium wspierał stowarzyszenia: na początku Towarzystwo Niepokalanej, Alojzego Gonzagi, potem krok po kroku eucharystyczne i inne; a z czasem one rozwinęły się w setki różnorodnych stowarzyszeń: wychowawczych,  sportowych, religijnych i jakich tylko jeszcze chcecie. Trudno jest nam dzisiaj policzyć wszystkich tych, którzy jako młodzi ludzie spotykają się z duchowością świętego Jana Bosko. Ksiądz Generał Pascual Chávez mówi, że jest ich codziennie 15 milionów. Tych młodych, którzy  zafascynowali się osobą i duchowością Księdza Bosko.

Z doświadczenia wychowawczego i doświadczenia duchowego, Ksiądz Bosko uczynił to, co nazywamy duchowością salezjańską i dał ją Kościołowi – byśmy tą drogą mogli również kroczyć za Chrystusem.

Synowie tego świętego Jana Bosko, wielkiego fascynującego świętego, proroka dla wielu narodów – pracują dziś w 132 krajach świata, a jest nas prawie 16 000. Tylu dorobił się duchowych synów mały chłopiec, w którego sercu urodziło się potężne marzenie – uratować każdego młodego człowieka, który może być zagrożony – tak jak słyszeliśmy dziś w Ewangelii – by nie zgorszyć, chociażby najmniejszego (por. Mt 18, 6), by podnieść do góry to serce, które może jest upadające.

Gościmy człowieka, być może niewielkiego w ciele – często mamy wyobrażenie o świętym Janie Bosko jako o człowieku potężnym – a to był mężczyzna, sto sześćdziesiąt parę centymetrów wzrostu, niewysoki, drobnej postury. Jeśli przyjdziecie tu jeszcze raz, zobaczycie być może jego sutannę, zobaczycie jak była niewielkich rozmiarów. Gościmy człowieka niewielkiego w ciele, który użyczył swoich rąk, umysłu i serca Bogu – by Ten dokonywał wielkich cudów. Za każdym razem, kiedy za jego wstawiennictwem Bóg dokonywał jakiegoś cudu, on mówił do wszystkich, którzy go podziwili za to: Nie wiecie co to za odpowiedzialność, nie wiecie jak ciężar noszę, przez to, że Bóg obdarował mnie czymś takim, że na moją prośbę dokonują się takie rzeczy.

Ksiądz Bosko – bliski

Przed oczyma – myślę, że przed oczyma wielu, wielu – jeśli ktoś spotyka się z Księdzem Bosko po raz pierwszy, jeśli pierwszy raz go widzi, to proszę, niech podniesie szarfę, żebym zobaczył czy jest ktoś taki – znalazłem 4 osoby, pięć, niewielu – to dobrze, bo to, co teraz powiem, będzie prawdą – przed naszymi oczyma pojawia się twarz – radosna, znajoma, przyjazna. Pamięć przywołuje różne słowa, myślę, że najczęściej cytujemy te: „Wystarczy, byście byli młodzi, abym was bardzo kochał”. [1] Bardzo kochał. Taki właśnie był… Wszystko dla człowieka młodego… Bardzo często podnosimy się na duchu mówiąc, kiedy mamy już trochę więcej lat niż te „naście”, że jesteśmy młodzi duchem. Nie musimy uciekać się do takiego wykrętu. On ukochał nas jak  byliśmy młodymi, a co dopiero kiedy dojrzeliśmy w swej młodości. Kiedy przeszliśmy z nim już tak długą drogę, czy mógłby nas porzucić?

Wystarczy abyście byli młodzi abym was bardzo kochał… Zanim mądrzy filozofowie urodzili personalizm, zanim Karol Wojtyła, który modlił się w tym kościele rozpisywał się na jego temat, ten święty Jan Bosko dostrzegł w tym, kogo nazywamy „młodzieżą”, bardzo konkretną twarz, bardzo konkretnego człowieka, bardzo konkretne życie. I gotów był porzucić wszystko, żeby to jedno życie uratować. Tak powstawało jego dzieło, od tych pierwszych chłopców, których przyjmował, żeby dać im jeść, dać miejsce do spania, podpisać pierwszy kontrakt, pierwszą umowę o pracę, zadbać o to, by pierwsi chłopcy rośli – a że potem były ich tysiące, nie szkodzi – dla niego zawsze to byli pojedynczy chłopcy których twarze rozpoznawał, których znał. Których obdarował swoją miłością wychowawczą.

Ten chłopiec żyjący w maleńkim przysiółku 30 kilometrów od Turynu rozmarzył się, by uratować młodzież, i nie zabrakło mu odwagi, by to marzenie uczynić planem, nie zabrakło mu odwagi by do tego planu pozyskać wielu współpracowników – bez względu na to, kto to był: czy król, czy papież czy prosty człowiek. Prosił o pomoc każdego, kto był mu potrzebny, żeby uratować młodego człowieka. Myślę, że razem uczestniczymy w tej duchowości i gościmy dzisiaj świętego Jana Bosko, dla wielu z nas w jakiś sposób ulubionego lub bliskiego. Dla wielu z nas tego, który jest przewodnikiem po naszej drodze życia, modlitwy, wzrastania. Widzieliśmy piękny obrazek na początku, kiedy chłopcy zapoznawali się z świętym Janem Bosko, podotykali z każdej strony, pooglądali, zobaczyli czy smakuje, żeby na końcu uklęknąć, i coś mu powiedzieć.

Zobaczyliśmy prostotę taką, jaką on okazywał każdemu, kto przychodził do Oratorium. Zwykłe proste relacje, które bardzo szybko przenosiły ich w świat rozmowy o Bogu, bliskości Chrystusa, mówienia o najbardziej ważnych rzeczach, obojętnie od czego rozpoczęła się rozmowa: czy od wczorajszego meczu, czy od śpiewu czy od kilku zdań na jakiś temat. Po kilku słowach rozmawiali o rzeczach ważnych, najważniejszych dla życia.

Ksiądz Bosko – przewodnik

Radość, pobożność i obowiązek – można powiedzieć, że te trzy słowa prowadzą nas świętością salezjańską. Konkret życia. Nie wypada mi dzisiaj przy takim gościu opowiadać dowcipów, ale ciśnie mi się na usta taki jeden – mówiący jak Zgromadzenie, jak Rodzina Salezjańska buduje ten konkret.

Nadal aktualna jest refleksja, już śp. Księdza Generała E. Viganò, który mówi tak: Wywodzimy się z rodzin ubogich, z kultury ludowej. Taki jest zamysł Boga, gdyż jesteśmy dla ubogich, dla ludu […] Jesteśmy na początku nowej kultury, stymulowanej przez cywilizację pracy; jest to czas techniki i przemysłu, gdzie praca zajmuje centralne miejsce. A więc: kiedy mówimy o naszej pracy – wszystkich tych, którzy chcą być uczniami Księdza Bosko – chcielibyśmy słyszeć, że jesteśmy ‘prorokami’: a nie zwykłymi ‘ascetami’. Musimy mówić o pracy w sposób dogłębny i obszerny. Nie chodzi tu o moralizowanie postępowania; powinno to być proroctwo zakonne, gdzie znaczące miejsce dajemy  ascezie, ale gdzie jest także miejsce na świadectwo dla dzisiejszego człowieka ewangelicznie użytecznego dla świata pracy. [2]

Prosta formuła świętości Księdza Bosko, prosta formuła modlitwy, prosta formuła docierania – jakby na skróty – do Pana Boga. Ksiądz Bosko umiał odpowiedzieć na potrzeby wychowawcze swojego czasu i z genialnością i oryginalnością zaproponował rozwiązania wtedy, wychowując przez pracę i do pracy; czyniąc z tego narzędzie wychowawcze, narzędzie życia.[3] Ta genialność nie zakończyła się wraz ze śmiercią człowieka, który przeżył 73 lata i miał organizm wyniszczony tak, że nic praktycznie z niego nie pozostawało, co mogło by jeszcze funkcjonować.

Ta genialność sięga o wiele  dalej – bardzo często mówimy – że propozycje duszpasterskie, pewną wizję Kościoła, którą nosił w sercu święty Jan Bosko, odnajdujemy dopiero po II soborze watykańskim. Wpatrujemy się ciągle w dokumenty soborowe i katechizm Kościoła, w tym Roku Wiary i odnajdujemy tu świętego Jana Bosko wyprzedzającego wszystko to, co wydarzyło się później.

… Coście wyszli zobaczyć…?
Świętego. Cudotwórcę. Ojca i nauczyciela młodych.
Człowieka, który ukochał człowieczeństwo – bez względu ma jego rozmiar.
Chrystusowego świadka, który poprowadzi Was pewną drogą do świętości.

Tak – powiedzcie mu dziś na ucho to, z czym tu przychodzicie, bądźcie u niego w ciszy. Za chwilę przestaniemy do Was mówić. Pozwólcie się mu poprowadzić, za nim zajdziecie na pewno w jedno miejsce, za nim zajdziecie na pewno do Chrystusa.

[1] Bosko Jan , Młodzieniec zaopatrzony, Turyn 1847, s. 7 (DW II 187)
[2] Viganò Egidio , Un progetto evangelico di vita, s. 106
[3] Brocardo Pietro , Don Bosco. Profondamente uomo, profondamente santo, s. 119-120

 

Kraków dn. 2 lipca 2013 roku
[Foto: Andrzej Gołębiowski sdb]

Skip to content